17 października 2012

CHO NA FRYTKI!



Jeszcze kilka lat temu francuska scena klubowa kojarzyła się głównie z french touchem, wytwórnią Ed Banger i składankami Kitsune. Od jakiegoś czasu na naszych oczach i uszach nowa fala producentów (Gesaffelstein, French Fries, didżeje Club Cheval - Canblaster, Panteros666, Sam Tiba, Myd czy Sound Pellegrino Thermal Team) przedefiniowuje znaczenie francuskiej elektroniki. Milusie jak kakao z Jackiem Cyganem disco-funkowe brzmienia french touch'u zastępują brytyjskim basowym futuryzmem, afrykańskim kuduro, marsylskim rapem czy nawiązaniami do oldschoolowego electro i rave'ów.

Dowodem na to jest jeden z największych przebojów klubowych tego roku - "Yo Vogue" French Fries'a: juke'owe połamanie, postdubstepowy głęboki bas, ghettotechowa szarmancja i bristol house'owy groove w jednym. No i ten wokal, który od pierwszego razu nie opuszcza głowy. "I wanna see you vogue bitch, wanna see you vogue (...) This is pretty ghetto but it makes me want to vogue." Właśnie przy takich numerach Supergirl sprawia, że Pezet czuje się jak w Amsterdamie:




Na takich młodych zdolnych ludzi jak French Fries Francuzi mają sprytne określenie "prodige". Anglicy mówią "prodigy". Amerykanie nieco dłuższe "he's like awesome". Język polski jego odpowiednika nie posiada. Ciśnie się co prawda na klawiaturę "prodiż", ale - choć zródłosłów tożsamy - tu akurat nie nam nie pasuje. Nie teraz. Jedynym sensownym zamiennikiem wydaje się być "skurczybyk". Bo jak inaczej nazwać kogoś, kto już w wieku 14 lat zostaje rezydentem klubu (La Favela Chic)? Do tego swoje pierwsze produkcje wydaje w wieku lat 16., jako 18latek zdalnie podbija Winter Music Conference w Miami (zdalnie, bo choć go tam nie było, jego "Senta" było grane przez niemal wszystkie gwiazdy WMC), zakłada własną wytwórnię (ClekClekBoom Recordings), nagrywa kolejne sztosy i remiksy sztosów, a w tym roku zdobywa szturmem wszystkie możliwe chartsy, playlisty i parkiety opisywanym wyżej "Yo Vogue", do którego, umówmy się, tańczą nawet Twoi rodzice.

Jeśli dotarliście aż do tego momentu opisu, nie będzie dla was zaskoczeniem, że to właśnie French Fries jest gwiazdą wspólnej balangi Dazed i Hungry Hungry Models w klubie 55.
Reszta jest tańczeniem.


French Fries (ClekClekBoom, dirtybird / Francja)
Hungry Hungry Models
Dazed
Michel Morales (Kim Artists)
Kuvau
Pryzmat
::
sobota 20.10
klub: 55
wstęp 10/15 pln

WYDARZENIE NA FEJSIE!


2 komentarze:

  1. Czytając tekst chciało się krzyknąć: Renesans.

    Nijak ma się jednak opis do dźwięku.

    Nadal średniowiecze Kochany.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny blog!
    Wiele przydatnej wiedzy i bogatej treści
    Zapraszam do mnie
    Banners Broker

    OdpowiedzUsuń

Nim cokolwiek napiszesz, pomyśl o swojej matce. Czy byłaby dumna?