Wszyscy mówią, że tech-house to nuda. Wszyscy mówią, że tech-house zdechł. Że to odtwórcza muza dla ćpunów, wielkich komercyjnych klubów i niewyrobionej publiki. No cóż, sporo produkcji z tego poletka rzeczywiście nie pachnie kreatywnością, ale wciąż można znaleźć parę ciekawych wyjątków. To, czy bronią one tego stylu okaże się pewnie dopiero za jakiś czas. My natomiast możemy w międzyczasie posłuchać sobie tych, którzy standardy wyznaczają, a nie powielają stare patenty.
Na pierwszy ogień Axel Bartsch, który po wydaniu całkiem udanego albumu "Kiss" wrócił ze świetną EP-ką "Rakson" dla Sportclub. "Interconti" to całkiem udany, syntezatorowy kawałek, trochę w stylu neo-electro, trochę neo-trance na modłę wytwórni Kompakt. Zgrabna produkcja, klasyczne przejścia i dobrze rozegrana melodyka sprawiają, że kawałek jest jak najbardziej słuchalny, dźwięki łatwo wpadają do ucha, a okrąglutki bas miło pompuje sobie w tle i zachęca do tańczenia.
"Under a Fig Tree" to kolejna EP-ka H.O.S.H.'a dla Diynamic, która lansuje konsekwentnie jego typowo tech-house'owe brzmienie: mechanicze, repetytywne, surowe dźwięki wzbogacone o cieplejszą warstwę melodyczną (tutaj flecik i bongosy). Co ciekawe, w "The Valve" dzięki dość gęstej produkcji i nagromadzeniu warstw oraz przeszkadzajek, muzyka ta nie nudzi, tym bardziej, że kiedy już zaczyna się robić zbyt powtórkowo, z utworu wyprowadzają nas delikatnie organki. I robi się całkiem miło.
Lee van Dowski, naprawdę Renaud Lewandowski (brzmi znajomo, co?), to francuski producent, który łączy nowoczesny tech-house z Francji i brytyjską elektronikę spod znaku Warp. "The Bobsleigh" z EP-ki pod tym samym tytułem to rasowy wymiatacz w tym stylu: funkujący minimalny podkład, podparty ciekawymi hi-hatami i ładnymi elektronicznymi plamami dostaje skrzydeł, kiedy dołącza doń potężny technowy kick i jakieś przytłumione house'owe echa. Reszta to miękki lot i delikatne lądowanie, ale już po stronie techno.
P.Toile (Claudia Marquardt), piękna kobieta i uzdolniona producentka, zamyka dzisiejszy odcinek polskim akcentem, bo jej EP-ka "Migration" z której pochodzi prezentowany tu remiks Koljah wyszła pod szyldem Channel Records, który to label prowadzą nasi chłopcy z 3 Channels. Kilka warstw rytmicznych; różnorakie hi-haty, pulsujące ambientowe plamy, tykanie zegara i okazjonalne rytmiczne pianinko tworzą ciekawą całość, która faluje sobie i płynie gdzieś w nieznane. To prawdziwie marzycielska muzyka...
A ponoć tech-house miał być taką łupanką.
Broda
11 grudnia 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
odtwórcza muza dla ćpunów...
OdpowiedzUsuńcoś mi sie wydaje, że ci co tak mówią bardzo lubią napierdalać łbem do bengerów i inych fidgetów po solidnej dawce alu. rzeczywiście to owiele inteligentniejszy sposób zabawy a alkohol to wcale nie narkotyk ;) pozdro
H.O.S.H. jest kotem
OdpowiedzUsuń