30 kwietnia 2008
STRZAŁY ZNIKĄD / SSZAFY
Dziś nie ma Strzalów. Wybuchl mój komputer. A potem byla cisza i pustka.
Piszę tego posta z jakiejś spelunki internetowej, obok mnie jednopapugi, za to bezręki pirat czatuje z wiarusami z watahy. Hakiem wstukuje rubaszne przekleństwa. O nie, zobaczyl, że się patrzę! Ostatnia przystań przegranych cybermaniaków - nie ma tu nawet "L" jak Lucja, choć jest "L" jak Lucyna. Dziwne.
Puste miejsce wypełni Paweł Heba z blogoaudycji Sluchanie Zabija, z pewnością będzie ladnie i ciekawie. Polecam.
W ramach zadośćuczynienia kolejna odsłona mikrocyklu "SSZAFY". Wprawdzie ten wpis i tak mial nastąpić, ale nieco później, a z listów i pocztówek wiem, że czekaliście.
Jeśli ostatnio oglądaliśmy teledysk do jednej z najlepszych piosenek ubieglego roku, to dzisiejszy ilustruje tę najlepszą. Sluchaliśmy jej do znudzenia w Strzalach Znikąd, ale czytelnicy bloga i fani HHM mają prawo jej nie znać.
Do tej pory nie zna go prawie nikt. Nie wiem, jak taka muzyka mogla być kompletnie niezauważona. Tymczasem Patrick Cleandenim pracuje już nad drugą plytą, która ma się ukazać jesienią. Nim jego kariera nabierze proporcjonalnych do talentu rozmiarów, zanim przeczytacie o nim w samym "Przekroju", sluchajcie, oglądajcie i podziwiajcie Patricka na blogu HHM.
Wideoklip kosztowal jakieś siedem dolarów, a wiecie, jaki dolar jest tani. Mimo to obraz odpowiada dźwiękowi. Jest zachwycający.
Mika
Etykiety:
patrick cleandenim,
pirat roger,
sszafy,
strzały znikąd
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Nim cokolwiek napiszesz, pomyśl o swojej matce. Czy byłaby dumna?