27 listopada 2008

DUKE DUMONT



To właśnie ten londyński dj i producent uświetni nasze trzecie urodziny. Jaramy się szczególnie mocno, bo przez pierwsze półrocze anno domini z umiłowaniem katowaliśmy naszą publikę jego przyciężkimi rap-basssami.

Duke Dumont - Pop Dat Possay
Duke Dumont - Lean & Bounce
Duke Dumont - Duke's Fanfare

Potem odkryliśmy jego wrażliwsze oblicze.

Mystery Jets - 3 Doors Down (Duke Dumont Reconstruction)

I to bardziej house'owe.

Idiotproof - The Deacon (Duke Dumont Live From Brooklyn Remix)

Na hucznym jubileuszu, oprócz Duke'a, zagrają minimalowe ziomki z No Prostitution, w tym nasz blogowy Wujek Broda. Ponadto szalony, dziki i nieokiełznany Kosakot (Sorry, Ghettoblaster), no i oczywiście my. Line up, pi razy drzwi, wygląda tak:

21.30-23.30
no prostitution

23.30 - 00.30
kosakot

00.30-2.00
hhm

2.00-3.30
duke dumont

3.30-do rana
back to back all stars

Miejsce to oczywiście Znaleziony Obiekt. Wjazd do 23:00 - 15 zeta, potem 20. Koniecznie miejcie przy sobie dowody. Na miejscu moc wesołych atrakcji, z nami w roli głównej.

Do Zobaczenia.

S.T.tees & Starfucker

26 listopada 2008

STRZAŁY ZNIKĄD 26/11/2008 BAH BAH

Josephine Foster - Little Life
Portishead - Deep Water
Beth Gibbons & Rustin Man - Mysteries
Marissa Nadler - Yellow Lights
Hope Sandoval & The Warm Inventions - Clear Day
Forest Fire - Sunshine City
Jackie O'Motherfucker - Go Down, Old Hannah
Josephine Foster - All I Wanted Was The Moon
Karen Dalton - How Did The Feeling Feel To You
Callers - More Than Righ
Callers - Rone
Callers - Debris
Wildbirds & Peacedrums - The Battle In Water
Wildbirds & Peacedrums - I Can't Tell In His Eyes
Rio En Medio - Everyone Is Someone's
Bert Jansch ft. Beth Orton & Devendra Banhart - Katie Cruel
Espers - Dead Queen
Nick Castro & The Young Elders - Picolina
Linda Perhacs - Moon and Cattails
Linda Perhacs - Chimacum Rain
The Gathering - The Big Sleep
Beach House - Master of None
Rio En Medio - Heartless
Rio En Medio - Ferris
Rio En Medio - The Umbrella

SZ26112008
forest fire for free

ptr

20 listopada 2008

WINYLOWA KUCHNIA WUJKA BRODY

W życiu każdego człowieka pojawia się czasem potrzeba epiki. Chce się wtedy więcej, bardziej, mocniej i na większą skalę. Podobnie w muzyce - a to skusi nas czasem symfonia, tudzież opera. Nie inaczej w elektronice. Choć epoka Klausa Schulze, czy też monumentalych, konceptualnych utworów art-rockowych przeszła już trochę do lamusa, a transowe jazdy nie mają dziś tylu fanów, wciąż niezaprzeczalną przyjemnością jest oddanie się parunastominutowym odlotom, czy to w domowym zaciszu przy słuchawkach, czy też w halopodobnym klubie. Tak więc dzisiejsza edycja kuchni poświęcona będzie takim (nie krótszym niż 11 minut) kawałkom, które nie chcą, żeby je szybko miksować i które wciągają do swojego świata, proponując długą podróż w głąb muzyki.

Żeby delikatnie wejść w temat, proponuję jedną stronę nowej, świetnej epki Spencera Parkera "The Dreamer" - utwór "The Improvised Minotaur". Ten jazzujący w swoim pianinku kawałek ma bardzo wciągający charakter. Wszyscy fani Keitha Jarretta będą dobrze wiedzieć o co chodzi - lewa ręka wygrywa hipnotyczny pasaż, prawa improwizuje w tonacji. Do tego mruczący pianista i elegancka perkusja, co razem tworzy dosyć odlotowy efekt - ciężko jest wydostać się z spod jarzma tej motoryki, choć nie boli to w głowę jak Detroit.

Martinez, weteran w dziedzinie mocnego, hipnotycznego grania, na płycie "Momomowha" prezentuje w tytułowym kawałku wariację na temat prostego sampla wokalnego, który wije się przez większość utworu i nadaje mu bardzo afrykańskiego, rytualnego posmaku. Czyżby tribal house wracał? W takim wydaniu nabiera z pewnością dużego uroku. Tańce przy ognisku i swoisty szamanizm świetnie łączą się tu z lekko kwaśnymi akcentami. W ten sposób wracamy do czarnych korzeni tej muzyki, choć szaleństwo i rozmach Martineza są z pewnością w tym utworze bliskie przekroczenia granicy wytrzymałości. Twardzi technomaniacy pieją jednak z zachwytu.

Italoboyz nie przestają eksperymentować. Ich ostatnich kilka wydawnictw to radykalne próby zredefiniowania granic techno w kontekście jazzu, muzyki konkretnej i klasycznego amerykańskiego minimalizmu lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. W "Portucais" Italoboyz bawią się, na modłę Steve'a Reicha, ludzkim głosem. Fragment rozmowy jest tu pocięty na zasadzie kolażu taśmowego, a w tle rozwija się oddzielna historia melodyczna. Techno przeplata się z eksperymentem. Trudno powiedzieć czy taka muyzka trafi na parkiety, ale co bardziej kreatywni dje już umieszczają ten utwór na swoich set listach...

W ramach odpoczynku po tych ekscesach proponuję Guillaume & The Coutu Dumonts w utworze "Les Gans", zremiksowanym tu przez Audio Werner. Wprowadza on nutę chilloutu: snujący się saksofon i niespieszne tempo nie zmuszają do niczego, ciągną się gdzieś w nieznanym kierunku, pozwalając nam swobodnie dryfować i marzyć. To muzyka tła, zapodana z wielką gracją, wyczuciem i ładnie okraszona lekko hawajską perkusją.

Pozdrawiam!

Broda

19 listopada 2008

THE HORROR x 3



Pierwsza połowa roku stała pod znakiem superbohaterów, komiksów i kreskówek, ale już wtedy sygnałem do zmian był "Knobbers" Crookersów. Teraz musimy mierzyć się z nadciągającymi siłami ciemności. Horrory klasy B, martwice, ręce, nogi, mózg na ścianie, wampiry, zombie, strzygi, robale.

Designer Drugs - Zombies!
Mustard Pimp - Zombie Revenge
Smalltown Romeo - Necromaniac


S.T.tees & Starfucker

18 listopada 2008

STRZAŁY ZNIKĄD 19/11/2008



Herbert von Karajan mit den Berliner Philharmonicern - Johann Pachelbel - Canon in D major for 3 Violins and Basso Continuo, T. 337
The Verve - Bitter Sweet Symphony
Lord Skywave - Slow Movement (From Trio For Oboe, Piano And Flute)
Lord Skywave - Pavane
The Dirty Projectors - Jolly Jolly Jolly Ego
Pop Levi - Love Your Straight
Beirut - Nantes
Louis Philippe - Fallen Snow
Jeremy Jay - Untitled
Patrick Cleandenim - Days Without Rain
Noze - Remember Love
Final Fantasy - This Lamb Sells Condos
Final Fantasy - Blue Imelda
Final Fantasy - Oh, Spectrum
Parenthetical Girls - A Song For Ellie Greenwich
Parenthetical Girls - Windmills Of Your Mind
Dusty Springfield - If You Go Away
Henry Mancini - Days Of Wine And Roses
Charlie Haden Quartet - Wayfaring Stranger
Inara George - Overture
Inara George - Right As Wrong
Joanna Newsom - Cosmia
Antony & the Johnsons - Hope Mountain
VAST - Flames
Scott Walker - Rosemary
Dead Can dance - The Carnival Is Over
Madonna - Dear Jessie

SZ19112008

Piotr

Strzały Znikąd jak zwykle w nocy z wtorku na środę między 2:00 a 4:00 w Trójce

DREAM ON

Wczoraj premierę miał nowy singiel Christiana Falka i Robyn. Znajdujecie?



S.T.tees

ACT YO AGE



Najbardziej lubię spiczowane, pocięte wokale. Diwy i intensywna motoryka, syreny, piano. Szkoda, że tak daleko, bo z samej Australii, ale dla mnie highlight jesieni, zaraz obok Mansion/Barletty. Dopóki spadnie metrowa warstwa śniegu, dopóty będziemy to grać.

Act Yo Age - The Flash

S.T.tees

12 listopada 2008

STRZAŁY ZNIKĄD 12/11/2008 THIS IS POP



Duke Special - Sweet, Sweet Kisses
Patrick Wolf - Magic Position
The Do - On My Shoulders
The Chap - Fun & Interesting
Plants & Animals - Bye Bye Bye
Blue States - Season Song
Sufjan Stevens - They Are Night Zombies!! They Are Neighbors!! They Have Come Back from the Dead!! Ahh!!!
Welcome Wagon - Sold! To The Nice Rich Man
of Montreal - For Our Elegant Caste
of Montreal - Gallery Piece
Friendly Fires - In The Hospital
Noze - Dance Avec Moi
Man Man - Ice Dogs
Bonzo Dog Doo Dah Band - Death Cab For Cutie
Frank Zappa & The Mothers of Inventions - Go Cry On Somebody Else's Shoulder
Devendra Banhart - Shabop Shalom
Megapuss - Duck People Duck Man
Megapuss - Adam & Steve
Megapuss - Theme From Hollywood
Jim Noir - My Patch
Human Highway - The Sound
Pop Levi - Semi-Babe
Pop Levi - Never Never Love
Lord Skywave - Everybody
Lord Skywave - Maybe I Need To
Juvelen - Summer/Spring
Jens Lekman - I'm Leaving You Beacause I Don't Love You
Tender Forever - My Love
Death Cab For Cutie - Thriller

nareszcie

Piotr

9 listopada 2008

WINYLOWA KUCHNIA WUJKA BRODY

Za oknem szarość, wiatr, ciemno i źle. Sytuacja robi się coraz bardziej dramatyczna, dlatego śpieszę z odtrutką w postaci zastrzyku muzyki, która postawi was na nogi, a może i nawet zmusi do mimowolnych pląsów.

Są pewne stare i niezawodne sposoby - herbata z miodem, bańki no i oczywiście disco. Mimo że jego wielka era już minęła, a sama muzyka odeszła w dużej mierze do lamusa, wciąż powstają raz na jakiś czas kawałki, które nawiązują do tego stylu i wpuszczają do niego trochę świeżego powietrza - tak właśnie jest w przypadku "Back to Disco" Nicka Solid, który zrobił bezpretensjonalny kawałek na motywach chicago house i kosmicznego disco, okraszone wkręcającym MC, którego partie zostały rewelacyjnie pocięte - znać w tym mistrzowską rękę i wyczucie gatunku. Polecam!

Kanadyjczyk ukrywający się pod pseudonimem Guillaume & The Coutu Dumonts regularnie nawiedza moje wpisy, ale cóż się dziwić - moim zdaniem to historia dzieje się na naszych oczach. Przy jego płodności i równej formie z pewnością zajdzie daleko. "I Was On My Way To Hell", mimo tytułu przyprawiającego o ciarki to kawał rewelacyjnego blues-house'u. Ciekawy, organiczny podkład (mieszanka żywej i automatycznej perkusji) i świetny motyw przewodni same w sobie pociągnęły by ten kawałek. Ale jest jeszcze wokal... świetnie dobrany blues, który doskonale współgra z muzyką i sprawia, że tego 9-minutowego epickiego numeru słucha się wyśmienicie, prawie tak jak "Sinnerman" Niny Simone. Na okrasę - jedna z ciekawszych okładek ostatnich tygodni. Palce lizać!

Jak już zapomnimy o listopadowej aurze, to możemy przenieść się wprost z powrotem w środek lata - "El Verano" jak powiedziałby hiszpan Alex Under. Jego muzyka to rasowy tech-house/minimal, z opętańczą motoryką (Trapez!) i jak zawsze zaskakującą melodyką. Przejście ok. 4:30 nie pozostawia zawodu; wszystkie dotychczas rozproszone, chaotyczne elementy splatają się nagle w całość i rusza do przodu funkująca maszyna z organkami, wokalnym samplem i pędzącymi przeszkadzajkami. Sprytna konstrukcja i pogodny nastrój sprawiają, że utwór nie jest po prostu kolejnym takim samym tech-gniotem, ale samodzielną propozycją muzyczną, która potrafi nie tylko bujać na parkiecie, ale też i w tramwaju czy w fotelu.

Dinky wydała właśnie długo oczekiwany album i chwała jej za to. Chilijska producentka ma już na koncie dużo wydawnictw, więc przemyślany i dojrzały album był naturalnym krokiem naprzód. Dinky zaskakuje gęstością i rozmachem swoich produkcji, jak w tytułowym "May Be Later" który, jak Coutu Dumonts, zgrabnie łączy tradycje akustyczną i syntetyczną. Snujące się wokalizy i pocięte fragmenty piosenek wprowadzają luzacką atmosferę - całość brzmi jak toczący się po bocznym torze, roztańczony pociąg w środku leniwego lata. Tylko, że gdzieś w szóstej minucie odrywa się od powierzchni ziemi i zaczyna lecieć na księżyc, w rytmie deep-house/cosmic-grooves... w końcu pozostawiając po sobie tylko ślad na niebie i kosmiczne odgłosy. Całkiem odlotowo.

Życzę wam wielu takich udanych odlotów w smutnym listopadzie.

SSZAFY: CALLERS



Dziewczyny ładniej się smucą. A już zupełnie przepięknie wychodzi to Sarze Lucas, z pochodzenia Włoszce, z urodzenia Nowoorleance. Posługując się potężnym, na poły folkowym, na poły bluesowym głosem zakreśliła emocjonalny krajobraz na najlepszej płycie tego miesiąca - "Fortune". Skala wokalu Sary pozwala jej przechodzić przez pełne spektrum kobiecości. Murzynki, kowbojki, blondynki, fado, cekiny, whisky, sukienki w kwiatki, jazz. Co chcesz.
Jej partner - gitarzysta, Ryan Seaton, także zmiennym jest. Od zadymionego baru do słonecznej przestrzeni - oszczędnie, wręcz skąpo raczy nas pojedyńczymi nutami. Idealna równowaga dla emocjonalnej liryki zawartej na "Fortune".
Moja babcia zawsze powtarzała, że miłość to największa tragedia dla kobiety. W przypadku Callers powstał przy okazji krótki i piękny album.

Callers - Rone
Callers - More Than Right
Callers - In Blighted Gold

SSylwia

6 listopada 2008

LUV SONGS #3 I FUCKED KATY PERRY



Katy Perry molestuje podwójnie. Najpierw jakąś biedną dziewczynkę, o której z pogardą mówi "I liked it", potem nas piosenką. Mała reinterpretacja dla wszystkich, którzy jak my nie znoszą seksistowskiego oryginału.

Busy Signal - I Fucked Your Girl

S.T. & St.

4 listopada 2008

HIGH PLACES



High Places to takie leśne duszki z Nowego Jorku. Ja polecam, mnie wyraża, trochę przypominają islandzki mum, o którym zapomniałam, a w którym się kiedyś ostro kochałam. Lubię takie zamieszanie w tle, trochę bulgotanie, dzwoneczki, cymbałki, psikusy. Dueto-elfio-para będzie na wyciągnięcie ręki w sobotę, w warszawskim Saturatorze.

High Places - Head Spins
High Places - From Stardust to Sentience

Syl.

SSZAFY ZNIKĄD: DUKE SPECIAL



Sylwia już pisała: dziś Strzałów nie będzie, polityka wygrała ze sztuką. Dla zawiedzionych okruszek klimatów, które miały nastąpić.

Nie o Dumoncie tu będzie, choć Duke Special, jak gwiazda naszych nadchodzących urodzin, też jest z wysp. Ale z Irlandii. Taka z niego europejska wersja Rufusa Wainwrighta, choć gorsza, co nie powinno dziwić, skoro wszystko, co amerykańskie, jest lepsze. Wodewilowo, mjuzikalowo, usilnie przebojowo. Przesłuchałem całą płytę 'I Never Thought This Day Would Come' Duke'a i radzę, byście sobie lepiej obejrzeli wieczór wyborczy, bo potrzebna jest zmiana. Ale jeden, cyfrowo 1, numer urzeka.



słodkie słodkie buziaki
Piotr

AEROBAMA



Dzisiaj nie będzie programu, bo w Trójce Bardzo Ważny Wieczór Wyborczy.

Adam Freeland - Daft Punk vs Obama - Aer

2 listopada 2008

TUMUZYKA MA TU



Mieszane uczucia. Bo oto japońska opera nieznośnie miesza się z post rrrrockiem, obrzydliwie epicko zanurzona po pas w me-ta-lu. Wysokie rejestry wokalistki wersus growl. Fuj-ka. Ale gdzieś w przerwach pojawia się smutny ambient i muzyka klasyczna. I tu już nie-fuj-ka. Tu piękno w czystej postaci.

Jestem w .

Mutyumu - Intro - Il y a
Mutyumu - Raison D'Etre

S tt es