Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Le Loup. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Le Loup. Pokaż wszystkie posty

10 grudnia 2013

STRZAŁY ZNIKĄD 11/12/2013 TANGO



Od 2:00 do 4:00 w Tr▲jcy

Jonathan Wilson - Desert Raven
America - A Horse With No Name
Q Lazzarus - Goodbye, Horses
Manic Street Preachers - Motorcycle Emptiness
Pearl Jam - Black
Yuck - Sunday
Mazzy Star - Give You My Lovin
Connan Mockasin - Forever Dolphin Love
Fleetwood Mac - Everywhere
Clive Tanaka y su orquesta - Neu Chicago
Jim O'Rourke - Something Big
Patrick Cleandenim - Days Without Rain
Billy Mackenzie - When the World Was Young
Chet Baker - The Thrill Is Gone
Vincent Gallo - Yes I'm Lonely
Deradoorian - You Carry the Deed
Charles Spearin - Mrs. Morris (Reprise)
Mother's Auxillary - Donald
Philip Glass - Knee Play 5
Le Loup - Planes Like Vultures.
Buffalo Tales - Crazy Heart (fet. Rachel Sermanni)
Ryan Adams - Wonderwall
Songs: Ohia - Ghost Tropic

.sZ


6 października 2009

STRZAŁY ZNIKĄD 7/10/2009



Od 2:00 do 4:00, jak Pan Bóg przykazał. W Trójce.

Wild Beasts - All The Kings Men
Bachelorette - Mindwarp
Bachelorette - Little Bird Tells Lies
Panda Bear - I'm Not (live on 2009/09/11, All Tomorrow's Parties, Monticello ,NY)
Panda Bear - Guys Eyes (też)
Panda Bear - Untitled 2 (też)
Le Loup - Beach Town
Le Loup - Sherpa
Le Loup - Go East
Animal Collective - Don't Believe the Pilot
Animal Collective - Who Could Win a Rabbit
Shugo Tokumaru - Rum Hee
Shugo Tokumaru - Parachute (Alt. Version)
Shogun Kunitoki - Vinonaamakasio
Shogun Kunitoki - Mulberg
Shogun Kunitoki - Riddarholmen
Shogun Kunitoki - Ratalintu
Sébastien Schuller - Balançoire
Nurses - Caterpillar Playground
Nurses - Apple's Acre
Atlas Sound ft. Noah Lennox aka Panda Bear - Walkabout
State Bird - I Don't Luv U Anymore
White Hinterland - My Love (Justice Timberlake cover)
Volcano Choir - And Gather
Volcano Choir - Youlogy
Volcano Choir - Dote
Volcano Choir - Still
Bon Iver - Woods (Olin Remix)


^^ ! /< @

29 września 2009

STRZAŁY ZNIKĄD 30/9/2009 FAMILIA



2nite/2-4/3

Violent Femmes - American Music
Wooden Wand - Agent of Destruction
Wooden Wand - Resuscitation Distillery Blues
Wooden Wand - You've Got Nobody
Cass McCombs - One Way To Go
Cass McCombs - Dreams-Come-True-Girl (Ft. Karen Black)
Bigott - Walk The UFO
Bigott - Trois Je T'aime
Grizzly Bear - While You Wait for the Others (ft. Michael McDonald)
Dead Man's Bones - Name In Stone (Live Version)
Jason Webley With Sxip Shirey - Resophonic Dream
Jason Webley With Sxip Shirey - Days With You
The Entrance Band - Lookout!
The Entrance Band - That is Why
Castanets - No Trouble
Castanets - Rose
Jason Webley With Sxip Shirey - Almost Time To Go
Edward Sharpe & The Magnetic Zeros - Jade
Edward Sharpe & The Magnetic Zeros - Home
Nurses - Caterpillar Playground
Nurses - Technicolor
Woods - Born To Lose
Dave Bixby - Drug Song
The Brothers Four - Greenfields
Le Loup - Saddle Mountains
Le Loup - Family
Le Loup - Forgive Me
The Polyphonic Spree - Intro/Holiday
Akron/Family - Love Love Love 2 (Reprise)

^^ ! /< @

7 kwietnia 2008

DONT'T BELIEVE THE HYPE


Myślę o oddychającej muzyce. O „Halcyon” Orbitala, z absolutnej klasyki czy, z rzeczy najnowszych, debiutanckim krążku Le Loup. I o tym, co sprawia, że ta muzyka oddycha. Przyłóżcie lusterko do głośnika.

Nie chodzi o sample i dosłowność, ale o coś tak nieuchwytnego jak ten wiatr, co go w bajce eskimoski chłopiec próbował dorwać, a złapał podagrę. Myślę o tym, bo kiedy słucham Chrysanthemum z nowej płyty Kelleya Polara, mimo zloopowanego tam oddechu, lusterko nie zaparowuje. A że to jeden z jaśniejszych momentów krążka, ogarnia mnie obawa o wielki talent Kelleya. Bo przecież, przy debiucie, w jednym rzędzie z Junior Boys stawiałem, sam Prezydent chciał słać gratulacje, ale nie sięgnął. Lesiu, wrzuciłeś list do skrzynki? Jeszcze niedawno zapowiadał, że nowy materiał będzie mroczniejszy. Nie jest mrocznie. Gdzie jest progres? Na krok nie posunął swoich aranżacji, produkcji. Czy w ogóle coś posunął? Już, już byłbym spytał, ale wrażliwość nastoletnich czytelniczek powstrzymuje mnie w ostatniej chwili. Delete. Najgorzej, że te piosenki są po prostu brzydsze niż na debiucie, który roił się od przebojów z cyklu bliskie spotkania trzeciego stopnia Beach Boys, Kraftwerk i Arthura Russela. W kosmosie pana Polara było to możliwe.

To, co różni muzykę genialną od dziesiątek przehajpów, to natychmiastowe i nieokreślone, jakby elektryczne zwarcie zwieracza, jak w tym wierszu, gdzie pan pokazał ciemne nasionka i powiedział „spożyj”. Rzadkie to chwile. A przecież chcemy pisać o wielkich grupach, chcemy o nich czytać, chcemy ich słuchać. Obcowanie z geniuszem dowartościowuje słuchacza. Odkrycie geniuszu podnosi ego krytyka. Zwykłe ambicje sprawiają, że nietrudno popaść w nadmierny zachwyt i dać się złapać w liczne pułapki czekające na recenzenta i każdego amatora muzyki.

Płytę zespołu X, gdy słaba, odrzucamy po jednym przesłuchaniu. Kiedy jest to Radiohead, przy tej samej jakości piosenek, dokonujemy co najmniej pięciu przesłuchań. Ale kiedy dodatkowo jesteśmy zapalonymi fanami grupy, ilość odsłuchów wzrasta od 20 do nieskończoności. Po tylu próbach nietrudno odkryć te niesamowite produkcyjne smaczki, a najoporniejsze melodie stają się urocze i nucalne, tak jak najtoporniejsze dziewczęta zdają się urocze i macalne po siódmym piwie. A przecież i tak każda płyta Radiohead w oczach większości fanów i krytyków zostanie uznana za wielką, kto nie myśli podobnie, ten nie kocha swojej matki. I choć wielu recenzentów ceni sobie niezależność, lubi siąść okrakiem na opinii mas, to ileż można żyć z łatką odszczepieńca? Góra 33 lata.

Sięgnijmy po „Ys” Joanny Newsom. Nie czas na dywagacje, czy był to dobry krążek, chodzi o coś innego. O wyrafinowanie. O złudne często wrażenie, że skomplikowana forma niesie większą wartość. A kiedy stoją za nią jeszcze takie autorytety jak Albini i O’Rourke? Albo, jak w Hercules & Love Affair, paluszki maczają Antony i James Murphy, którego poranne bąki składają się w bity, o których nie śniło się producentom? I jeśli do tego na samym Pitchforku napiszą „doznawać”, to jak ja, biedny żuczek, mam pisać inaczej, myśleć inaczej?

Tymczasem jest taka indie grupa Get Him Eat Him. 2 albumy, 30 piosenek, góra 3 godne odnotowania. Oceny na Pitchforku: 7.4, 7.2. Powiecie, że wszystkim teraz tam tak dają. O, kochani, GHEH mogliby liczyć na dziarskie czwóreczki, ale tak się składa, że gitarzysta zespołu jest również recenzentem Pitchfork. Powiązania koleżeńsko-wódczano-łóżkowe są. Układ istnieje.

A kiedy jeszcze wytwórnia straszy, że za słabe oceny nie da więcej płyt i breloczków? Głęboka postkomuna? Jakże głośno i zabawnie było pod koniec 2005 roku, gdy okazało się, że NME, na prośbę smutnych panów w garniturach z wytwórni, którzy lubią Stinga, a z czadu U2, zmieniło nr 1 w swoim płytowym podsumowaniu z Arcade Fire na Bloc Party. A może inaczej-akurat w tamtym roku nie udało się tego zataić.
Nie jest łatwiej niż na polskim w mechaniaku. Żądamy emerytur pomostowych.


Mika

[felieton ukazał się w kwietniowym numerze magazynu Pulp]