13 września 2008

WINYLOWA KUCHNIA WUJKA BRODY - LABEL SHOWCASE I

W dobie beatportu, torrenta i cedeków wiele osób wątpi w tradycyjną instytucję labela - wytwórni, która trzyma w ryzach artystów, promuje ich i trzyma zwarty stylistycznie katalog z którego fani mogą kupować w ciemno. Na przekór wszystkiemu jednak, labele wciąż mają silną pozycję - zarówno wśród dj-ów jak i słuchaczy. Żeby nie być gołosłownym, moją apologię małych wytwórni ilustruję przeglądem tych, które mnie szczególnie ujęły i, mam nadzieję, ujmować będą. I już nikt nie powie za Bursą, że ma w dupie małe wytwórnie!

Zaczynam od Audiomatique, założonej przez Steve'a Buga. Katalog ma mały, ale wysmakowany: wydają tu naprawdę cenieni producenci, m.in. Trentemoller, Robert Babicz czy Martinez. Muzycznym kluczem do Audiomatique jest dosyć bezkompromisowa mieszanka tech-house'u i techno, o często metalicznym, głębokim i "zautomatyzowanym" brzmieniu. Jako przedsmak tego brzmienia proponuję elegancki i powściągliwy utwór Eyerera i Hinza - "Shanghai Style", napędzający jak lokomotywa, motoryczny "Kansas City Shuffle" Martineza , techniczny i elektrowy remiks Trentemollera utworu "Coincidance" Mathiasa Shaffhausera, oraz głęboki, kołyszący i nastrojowy "Spiral Boogie" Roberta Babicza.

Cecille, macierzysta wytwórnia SIS, Markusa Fixa i Andomatu 3000, to młody label Nicka Curly i Marca Scholl. Choć mają na koncie tylko kilka winyli, nie wydali nigdy niczego poniżej poziomu regularnej doskonałości. Prezentują eksperymentalny tech-house, często zainfekowany world-music, żywymi instrumentami, jazzem, muzyką afrykańską oraz tradycyjnym techno - a wszystko to pod jednym dachem w Mannheim. Na próbkę prezentuję Andomat 3000, który czerpie garściami z funku, jazzu i etno, tutaj w hipnotyzującym "Vertical Smile" o rewelacyjnie poprowadzonej linii melodycznej; dalej Grek Lemos ze bardziej stonowanym, matowym "Who Do You Believe In"; Sercan w pełnym dziwnych sampli, odrobinę niepokojącym "Claro Claro", oraz rewelacyjny SIS, z opartym o damskie wokalizy, deep-house'owym hymnem "Orgsa".

Get Physical Music to chyba najbardziej znana i komercyjna wytwórnia jaką dziś prezentuję. Statek-matka Booka Shade i M.A.N.D.Y., w katalogu ma też Fuckpony, Noze, Junior Boys, Lopazz, czy Samima. Jej siłą jest jednak różnorodność - mieszają się tu melodyjny house, IDM, minimal, czy też bardziej awangardowe nagrania. Obok weteranów i gwiazd są też bezkompromisowi undergroundowi producenci. W moim zestawieniu, mimo że to tylko cztery utwory, i tak obskoczymy kilka stylów: "Amon" Jony to mocne techno, z motoryką i siłą podobną do starego Detroit, ale z europejskimi smaczkami, "No Kinda Man" Junior Boys potraktowany przez Chloe to głęboka i basowa wycieczka w głąb siebie, "Little Bug" Noze z kolei łączy w sobie kabaret, muzykę cygańską, wschodnio-europejską swadę (pijacką też) i minimal!, "Midnight Monkeys" Tiger Stripes zaś to typowy przykład tech-house'owego parkietowego wymiatacza, jakimi Get Physical wyrobił sobie markę.

Opossum to najbardziej minimalna, wyspecjalizowana i najcięższa wytwórnia z dzisiejszego wyboru. Wydają tylko na winylu, tylko single i tylko w jednym stylu - pompującym, przebasowanym, kręcącym tyłkiem minimalem. Moritz Piske, Broombeck i Format: B to największe gwiazdy, ale w tym wąskim środowisku mocnych, wyrównanych produkcji ten termin przestaje mieć sens. Duży dystans do siebie, widoczny w grafice, tytułach i podejściu pokazuje, że można dziś jeszcze robić muzykę bez oglądania się na świat komercji, w przyjacielskim gronie i z bezpretensjonalnym jajem. "Rabbit Hunt" Format: B to typowy minimalny dewastator parkietowych tyłków z tej stajni, "Scatfunk" Moritza Piske to zabawny flirt minimalu ze scatem (kto pamięta Scatman Johna?), "Slipless in Seattle", też Moritza, ale w remiksie Matta Stara kontynuje zabawy z wokalizami (i tytułami...), ale w jeszcze bardziej technicznym stylu, zaś "Toshimi" Pablo Reza (też wokalny, ale jak!) dalej eksploruje znak markowy Opossum - bogatą, choć bardzo parkietową rytmikę i inteligentną produkcję.

Czekajcie na kolejne części Label Showcase!

Broda

1 komentarz:

  1. Anonimowy16/9/08 11:22

    rzeczywiscie labele i kawalki niesamowite, dawno lepszych technicznych spraw nie slyszalem - dla ludzi nie majacych vinyli takie posty to skarb :)

    OdpowiedzUsuń

Nim cokolwiek napiszesz, pomyśl o swojej matce. Czy byłaby dumna?