31 sierpnia 2008

RUSKA BIBA



Mimo wakacji i niezbyt klawej pogody w piątek w Obiekcie Znalezionym były was hordy (blisko 600 osób). Gdyby jednak wpuszczono dokumentnie zdziesiątkowaną nieudokumentowaną wiekowo młodzież, w klubie byłyby milijony (stąd prośba na następny raz - bierzcie ze sobą dowody, or something).
On The Rocks świetnie rozkręcili parkiet swoją doborową frencztaczową mieszanką, a sięgając po najntisowe klasyki pokazali, że mają nie tylko zdrowy dystans do muzyki, ale i dobry smak.
W międzyczasie zamęczaliście nas pytaniami o nasz set, przez co nam było głupio, bo to Zhiguli byli w piątek gwiazdami. Nierozkurczliwość czasu pozwoliła nam zagrać tylko godzinę, za to mocno i intensywnie. Tak se już lekko najebany patrzyłem na parkiet i to, co się na nim kłębiło i myślałem "O raju, chyba się im podoba".
A potem Zhiguli dopełnili dzieła zniszczenia setem, który bardziej przypominał jaki live act. Tańce, ruchańce, swawole - tak do rana.
Polska dobrze przyjęła Zhiguli, Zhiguli dobrze przyjęli Polskę. Wszystko im się podobało: Pałac się podobał, Luksusowa się podobała, Bistro, po libacji w którym ledwie daliśmy radę wcisnąć ich do samolotu, którym lecieli po Shitdisco, się podobało. Ech, Boris i Slavik, morowe chłopaki!

starfakier

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nim cokolwiek napiszesz, pomyśl o swojej matce. Czy byłaby dumna?