Wakacyjna edycja kuchni będzie w wydaniu fusion, ponieważ wszystko wskazuje na to, że w techno do łask wracają elementy jazzu, world music, a nawet flamenco. Tym razem więc zapraszam na podróż po Grecji, Hiszpanii, przez Belgię do Anglii.
Pierwszy przystanek to Mihalis Safras - grecki producent, którego ostatnie wydawnictwa dla legendarnej wytwórni Trapez utwierdziły jego pozycję na polu ambitnego techno. W "Rainforest" łączy mocno perkusyjne, hipnotyzujące rytmy z delikatną linią melodyczną saksofonu i natłokiem subtelnych przeszkadzajek w stylu etno. Tworzy to mocno psychodeliczną całość i jest zdecydowanym kandydatem na przebój co ambitniejszych parkietów. Jest tu i plemienne szaleństwo i kawał emocji.
Hiszpański producent Prompt nie ma na koncie wielu wydawnictw, choć jego "Evolve" narobiło nie lada zamieszania. W utworze pt. "Zora" Manuel F. Llorente eksploruje brzmienia gitary i adaptuje na potrzeby klubowe... flamenco. Mistrzowsko wpleciony flet i doskonała harmonika całości pokazuje jak wrażliwym i muzycznie świadomym producentem jest młody Hiszpan. Utwór broni się na każdym froncie; ma w sobie duże pokłady energii i spore zasoby muzycznych niuansów dla koneserów gatunku.
Italoboyz, czyli Marco Donato i Federico Marton znani są warszawskim fanom ze swojego koncertu w klubie 1955, gdzie pokazali się jako dj-e. Po zeszłorocznym singlu "Viktor Casanova" odkryli się jednak jako ambitni kompozytorzy. Intrygująca "Zinga" udowodniła, że nie boją się eksperymentować, choćby i ze skrzypcami. "Bahia" jednak to zupełne zaskoczenie. Fani Johna Coltrane'a umrą z radości, a reszta klubu stanie osłupiała, kiedy z głośników popłynie nagle autentyczny jazz. Mash-up to czy sztuka?
Pozostając w tematyce afiliacji pomiędzy jazzem a współczesnym minimalnym techno, proponuję ostatni wybryk Jony (Jonathan Troupin, mój rówieśnik...) pt. "Take Five". Tak, wszelkie skojarzenia z Davem Brubeckiem są jak najbardziej na miejscu. Tak jak Italoboyz, Jona zrobił doskonały parkietowy hit, który nie pozostawia nikogo obojętnym, ale czy takie mariaże w mash-up'owym stylu mają rzeczywiście przyszłość przyjdzie nam się jeszcze zastanowić. W każdym bądź razie to, co tutaj mamy - działa. I to bardzo.
Jako bonus mój promocyjny set Afterlife. Z okładką i w ogóle taki teraz wycyckany :) Tytuł powinien mówić wszystko. Wasze komentarze są pożądane.
Broda
13 sierpnia 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Nim cokolwiek napiszesz, pomyśl o swojej matce. Czy byłaby dumna?