W sobotę w 55 działy się rzeczy wielkie - i wielkie szczęście, że było to na naszych urodzinach. Drums Of Death potwierdził klasę z lutowego występu i to, że daje jedno z najbardziej oryginalnych show na niezależnej scenie elektronicznej. Drop The Lime udowodnił, że metki jednego z najlepszych didżejów i mistrza świata ciężkich basów nie zostały mu przypisane za szczery uśmiech (ze złotym zębem!). Slam Dunki i Spox zagrali świetnie. Klasę naszych gości potwierdziły tłumy na parkiecie. No właśnie, było przepięknie przede wszystkim dzięki Wam! Dziękujemy.
W niedzielę okazało się, że obaj są świetnymi, wyluzowanymi, zabawnymi, inteligentnymi i kompletnie pozbawionymi jakiejkolwiek gwiazdorskiej blazy kolesiami. Ok, o Colinie czyli DODzie (sic!) już to wiedzieliśmy, Luca aka DTL ujął nas swoim szelmowskim urokiem szybciutko. Czasem, zwłaszcza kiedy opowiada jakieś anegdoty i żarty, przypomina Grovera z Ulicy Sezamkowej. Poszlajaliśmy się po mieście, pokazaliśmy, co można pokazać w niedzielny wieczór w Warszawie, wypiliśmy wszystkie alkohole ze wszystkich odwiedzonych knajp, podałniliśmy się nieco. A dziś powiedzieliśmy sobie po pa pa i nasi urodzinowi goście odlecieli w londyńską dal.
Pierwsze a piękne fotosy z imprezy autorstwa Adama Tarasiuka.
hahaemy
mozna gdzies zobaczyc wiecej zdjec?
OdpowiedzUsuńwięcej tarasa jest na fejsie: http://www.facebook.com/album.php?aid=2030697&id=1021248516
OdpowiedzUsuńpozostałe będą wkrótce
mistrzostwo świata!
OdpowiedzUsuńfakt, zdjęcia Tarasa niesamowite. pzdr
OdpowiedzUsuń